AktualnościReprezentacja A
Czesław Michniewicz: To zasłużony awans
Mimo porażki 0:2 z Argentyną reprezentacja Polski po 36 latach przerwy wyszła z grupy na mistrzostwach świata. – Cieszę się, bo w pełni zasłużyliśmy na ten awans. Zdobyliśmy cztery punkty w grupie i wypracowaliśmy lepszy bilans bramkowy od rywali – mówił w pomeczowym wywiadzie dla TVP Sport selekcjoner biało-czerwonych Czesław Michniewicz.
Ostatnie minuty środowego meczu były niezwykle stresujące. Kolejny gol dla Argentyny lub bramka zdobyta przez Meksyk w równolegle toczonym spotkaniu sprawiłyby, że Polacy pożegnaliby się z turniejem. Kiedy na Stadionie 974 wybrzmiał ostatni gwizdek sędziego, biało-czerwonym pozostało liczenie na to, że Saudyjczycy nie dadzą już sobie strzelić gola. – Było nerwowo. Z jednej strony przegraliśmy swój mecz i musieliśmy liczyć na pomoc innej drużyny. Z drugiej – wypracowaliśmy lepszy bilans bramkowy, więc to w pełni zasłużony awans – przekonywał Michniewicz.
Selekcjoner nie krył satysfakcji ze zrealizowania celu postawionego mu przed mundialem, ale jednocześnie nie był zadowolony ze środowego spotkania. – Bardzo żałuję, że graliśmy tak nerwowo. To, że Argentyna miała wiele sytuacji w pierwszej połowie, wynikało z naszych prostych błędów: z przyjęcia, podania, złych wyborów. Mówiliśmy o tym w przerwie – mówił Michniewicz. – Z naszego cierpienia na boisku mogło urodzić się coś lepszego. Żałuję zwłaszcza momentów w pierwszej połowie, kiedy za sprawą Bielika czy Krychowiaka odbieraliśmy piłkę w środkowej strefie. Brakowało nam wyjścia do przodu. Po przerwie liczyliśmy, że zrobią to skrzydłowi, ale po szybko straconej bramce tych odbiorów było już mniej. Argentyńczycy szybko strzelili gola i mogli grać na utrzymanie. Zmieniło się ich nastawienie. Już nie myśleli o jak najszybszym zdobyciu bramki, a o zmęczeniu nas. Efekt był taki, że podwyższyli wynik – stwierdził selekcjoner i dodał, że dzisiaj nie ma już co narzekać, a trzeba cieszyć się z awansu.
Na dwadzieścia minut przed zakończeniem spotkania boisko z powodu kontuzji musiał opuścić Bartosz Bereszyński. Trener Michniewicz przyznał, że to nie był świeży uraz. – Bartek z zaciśniętymi zębami grał z kontuzją dwa poprzednie mecze. Dzisiaj w końcówce powiedział, że już nie da rady. W jego miejsce wszedł doświadczony Artur Jędrzejczyk. Wiedzieliśmy, po co zabieramy go na turniej, podobnie jak Damiana Szymańskiego, który również dzisiaj wszedł na boisko. W trudnych momentach możemy na nich liczyć.