AktualnościReprezentacja A
Szalony mecz w Budapeszcie! Polacy zremisowali z Węgrami
Reprezentacja Polski w pierwszym meczu eliminacji mistrzostw świata 2022 zremisowała w Budapeszcie z Węgrami 3:3. Biało-czerwoni najpierw przegrywali 0:2, a potem 2:3, ale za każdym razem wracali do gry. Bramki zdobyli Krzysztof Piątek, Kamil Jóźwiak i Robert Lewandowski. Był to debiut na ławce trenerskiej Polaków Paulo Sousy.
Biało-czerwoni wrócili do gry dokładnie po 127 dniach przerwy. Przez cztery miesiące w drużynie narodowej zmieniło się bardzo wiele. Przede wszystkim selekcjoner. W styczniu Jerzego Brzęczka zastąpił Paulo Sousa. – Zmiany w życiu robi się po to, aby było lepiej. Głęboko wierzę w to, że tak będzie i tym razem. Trener Brzęczek zrealizował postawiony przed nim cel, awansował do finałów mistrzostw Europy, za co chciałbym mu raz jeszcze podziękować. Styl drużyny jednak nie zadowalał. Widziałem marazm wśród piłkarzy, którzy nie brali na siebie odpowiedzialności za wyniki. Wszystko, co złe, spadało na trenera, a tak być nie może. Reprezentacja potrzebowała czegoś nowego, aby pójść dalej. Uważam, że z selekcjonerem Paulo Sousą możemy osiągnąć więcej. Oczekujemy, że nasza drużyna narodowa będzie grała lepiej, bo ma utalentowanych zawodników. Wierzę, że nowy selekcjoner wydobędzie z nich pełen potencjał i wszyscy będziemy cieszyć się z awansu na mistrzostwa świata i dobrego występu w finałach mistrzostw Europy – powiedział Zbigniew Boniek, Prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej.
Paulo Sousa od razu pokazał, że ma swój autorski pomysł na drużynę. Na pierwsze zgrupowanie i marcowe mecze eliminacji mundialu z Węgrami, Andorą oraz Anglią powołał aż ośmiu nowych zawodników. Do reprezentacji po dłuższej przerwie wrócił zbierający ostatnio dobre noty w Hellas Verona Paweł Dawidowicz. Urodzony w Olsztynie zawodnik do tej pory zagrał w kadrze raz, 17 listopada 2015 roku w towarzyskim meczu z Czechami we Wrocławiu (3:1). Teraz Sousa postanowił dać mu kolejną szansę. Po raz pierwszy powołanie do seniorskiej reprezentacji Polski otrzymali zaś: Michał Helik (Barnsley FC), Kamil Piątkowski (Raków Częstochowa), Rafał Augustyniak (Urał Jekaterynburg), Sebastian Kowalczyk i Kacper Kozłowski (obaj Pogoń Szczecin), Bartosz Slisz (Legia Warszawa), a także Karol Świderski (PAOK FC).
To wszystko sprawiło, że kibice biało-czerwonych z wielką niecierpliwością i ciekawością czekali na pierwszy mecz pod wodzą nowego selekcjonera. Gdy poznaliśmy oficjalne składy na mecz z Węgrami, okazało się, że nie był to jeszcze koniec zmian w drużynie. Polacy wyszli w Budapeszcie nowym ustawieniem, z trójką środkowych obrońców (Bartosz Bereszyński, Jan Bednarek, Michał Helik), wahadłowymi (Sebastian Szymański i Arkadiusz Reca), Grzegorzem Krychowiakiem, Jakubem Moderem i Piotrem Zielińskim w środku pola, a także Arkadiuszem Milikiem i Robertem Lewandowskim w ataku.
Największym zaskoczeniem był brak w podstawowym składzie jednego z dotychczasowych liderów, Kamila Glika. Jego miejsce zajął debiutant – Michał Helik. Dla prezentującego się bardzo dobrze w angielskiej Championship obrońcy to wielka szansa. Od początku spotkania starał się być aktywny, grał odważnie, ale nie ustrzegł się pomyłek. W pierwszych minutach to Polacy częściej wymieniali piłkę, chcąc wciągnąć rywala na własną połowę i wtedy zaatakować. Brakowało jednak dokładności. W dodatku w szóstej minucie popełnili błąd, a Węgrzy to wykorzystali i wyprowadzili zabójczą kontrę. Attila Fiola przejął piłkę i natychmiast zagrał prostopadle na prawe skrzydło do Rolanda Sallaia. Ten popędził na bramkę Wojciecha Szczęsnego, który był bardzo wysunięty, od początku meczu grał wysoko. Golkiper Juventusu FC cofał się ile sił w nogach, ale 23-letni pomocnik Węgrów doskonale wiedział, co chce zrobić i strzelił mocno w krótki róg. Biało-czerwoni przegrywali 0:1.
Paulo Sousa uspokajał podopiecznych, pokazywał, aby cierpliwie grali to, co założyli sobie przed meczem. Polacy starali się konstruować akcje, ale robili to zbyt wolno, znów brakowało też precyzji. Nie mogli również zapominać o uważnej grze w obronie, bowiem Węgrzy groźnie kontratakowali. Przed szansą stanął Gergo Lovrencsics, ale były pomocnik Lecha Poznań strzelił w środek bramki i rozgrywający pięćdziesiąty mecz w narodowych barwach Szczęsny nie dał się pokonać.
Gdy wydawało się już, że w końcu w dobrej sytuacji po dośrodkowaniu Bartosza Bereszyńskiego znajdą się Polacy, Arkadiusz Milik nie zdołał dobrze przyjąć piłki i natychmiast wybił mu ją węgierski obrońca, zażegnując zagrożenie. Chwilę później snajper Olympique Marsylia miał szansę na rehabilitację, ale jego uderzenie głową było niecelne. Po futbolówkę nawet na własną połowę cofał się Robert Lewandowski, który próbował rozruszać grę wraz z Piotrem Zielińskiem. W 41. minucie to właśnie pomocnik SSC Napoli strzelał na bramkę Węgrów, ale został zablokowany. Biało-czerwoni schodzili na przerwę z nietęgimi minami.
Po zmianie stron Polacy długo utrzymywali się przy piłce, ale rozgrywali ją daleko od bramki rywala. W dodatku w 52. minucie popełnili kolejny błąd. W zamieszaniu w polu karnym biało-czerwonych najprzytomniej zachował się Adam Szalai i podwyższył na 2:0. Paulo Sousa nie zamierzał już czekać i dokonał trzech zmian w składzie. Michała Helika w obronie zastąpił Kamil Glik, Krzysztof Piątek wszedł za Jakuba Modera, a Kamil Jóźwiak zastąpił Sebastiana Szymańskiego. Portugalski selekcjoner wzmocnił siłę ataku, Polacy nie mieli już nic do stracenia, musieli zaatakować zdecydowanie.
Na efekty nie trzeba było długo czekać, a w rolach głównych po zaledwie kilkunastu sekundach wystąpili zmiennicy. Jóźwiak dośrodkował w pole karne, Krychowiak trącił piłkę, a Piątek z bliska wpakował ją do siatki. Był to pierwszy celny strzał Polaków w tym meczu. Uskrzydleni biało-czerwoni ruszyli z kolejnym atakiem i po zaledwie minucie wyrównali! Lewandowski podał do Zielińskiego, ten do Jóźwiaka, a 22-letni skrzydłowy uderzył pewnie po ziemi przy słupku Petera Gulacsiego. W 120 sekund podopieczni Sousy wstrząsnęli Budapesztem. Wrócili do gry!
Mecz zaczął się od nowa, a ochotę na zwycięstwo mieli tak jedni, jak i drudzy. Lewandowski i Zieliński szukali prostopadłych podań do bardzo aktywnego Piątka, ale brakowało dokładności bądź świetnie interweniowali węgierscy obrońcy. W 78. minucie bohaterem gospodarzy był zaś Willi Orban, który wykorzystał kolejny błąd Polaków i wyprowadził Węgrów na prowadzenie. Biało-czerwoni nie zamierzali się jednak poddawać i robili wszystko, aby wyrównać. Udało się w 82. minucie. Dobrą akcję przeprowadził Bereszyński, dośrodkował w pole karne, a tam piłkę przyjął Lewandowski i z kilkunastu metrów kropnął pod poprzeczkę. 3:3! Biało-czerwoni eliminacje mistrzostw świata rozpoczęli od remisu.
Paweł Drażba, Budapeszt
25 marca 2021, Budapeszt
Węgry – Polska 3:3
Bramki: Roland Sallai 6, Ádám Szalai 52, Willi Orbán 78 – Krzysztof Piątek 60, Kamil Jóźwiak 61, Robert Lewandowski 82
Węgry: 1. Péter Gulácsi – 14. Gergő Lovrencsics (66, 7. Loïc Négo), 5. Attila Fiola, 6. Willi Orbán, 4. Attila Szalai, 3. Szilveszter Hangya (66, 2. Ádám Lang) – 15. László Kleinheisler, 8. Ádám Nagy, 13. Zsolt Kalmár (81, 18. Dávid Sigér) – 20. Roland Sallai (72, 11. Kevin Varga), 9. Ádám Szalai.
Polska: 1. Wojciech Szczęsny – 18. Bartosz Bereszyński, 8. Michał Helik (58, 15. Kamil Glik), 5. Jan Bednarek, 3. Arkadiusz Reca (79, 13. Maciej Rybus) – 19. Sebastian Szymański (59, 21. Kamil Jóźwiak), 16. Jakub Moder (59, 23. Krzysztof Piątek), 10. Grzegorz Krychowiak, 7. Arkadiusz Milik (84, 11. Kamil Grosicki), 20. Piotr Zieliński – 9. Robert Lewandowski.
Żółte kartki: Fiola, Lang, Nagy, Attila Szalai – Helik, Bereszyński.
Czerwona kartka: Fiola (90. minuta, za drugą żółtą).
Sędziował: Felix Brych (Niemcy).