AktualnościReprezentacja A
[LIGA NARODÓW] Polacy dobrze główkowali! Zwycięstwo w Zenicy
Reprezentacja Polski w drugim meczu nowej edycji Ligi Narodów UEFA pokonała w Zenicy Bośnię i Hercegowinę 2:1. Bramki dla biało-czerwonych zdobyli Kamil Glik i Kamil Grosicki, którzy rozgrywali dziś swoje mecze nr 75 w drużynie narodowej. Oba trafienia padły po pięknych strzałach głową.
– Przegraliśmy pierwsze spotkanie z Holandią i teraz chcemy poszukać swojej szansy. Bośniacy grają zupełnie inną piłkę. Oglądałem w całości ich mecz z Włochami, pokazali, że są groźną i dobrze funkcjonującą drużyną. W pełni zasłużenie zdobyli punkt. Czeka nas z nimi ciężka przeprawa, ale jesteśmy gotowi. Chcemy w stu procentach wykonać plan taktyczny, jaki mamy na ten mecz i wywieźć z Zenicy trzy punkty – zapowiedział na oficjalnej konferencji prasowej Kamil Glik, kapitan reprezentacji Polski.
Biało-czerwoni mierzyli się dotychczas z Bośnią i Hercegowiną trzykrotnie. Za każdym razem… w grudniu, na zagranicznym zgrupowaniu w tureckim Kundu, głównie z udziałem piłkarzy z polskiej ligi. Mimo eksperymentalnego składu, Polacy wygrali dwa z trzech z tamtych meczów i raz podzielili się punktami. W spotkaniu sprzed dziesięciu lat, zakończonym remisem 2:2, udział wzięło dwóch zawodników, którzy są w reprezentacji także teraz. Mowa o Kamilu Grosickim i Macieju Rybusie. Ani ówczesny skrzydłowy Jagiellonii Białystok, ani Legii Warszawa nie pamiętają jednak dokładnie boiskowych zdarzeń z tamtego dnia. – Wiem tylko, że ten mecz odbył się w Turcji, gdy selekcjonerem był jeszcze Franciszek Smuda – zaznacza Maciej Rybus, który na pewno lepiej zapamięta dzisiejsze starcie z Bośnią i Hercegowiną, po raz pierwszy o punkty, w ramach rozgrywek Ligi Narodów UEFA. 31-letni zawodnik długo czekał na szansę gry w pierwszym składzie reprezentacji Polski i otrzymał ją właśnie w Zenicy.
Rybus od początku spotkania był bardzo aktywny, często podłączał się do akcji ofensywnych, wspomagając Kamila Grosickiego, który również pojawił się w wyjściowym ustawieniu. Dla skrzydłowego West Bromwich Albion to także był mecz szczególny, bowiem 75. w biało-czerwonych barwach, podobnie zresztą jak dla Kamila Glika.
Polacy rozpoczęli wysoko, to oni chcieli utrzymywać się przy piłce i prowadzić grę. Bośniacy nie zamierzali jednak oddawać pola. Mimo że wyszli innym składem niż na mecz z Włochami, m.in. na ławce rezerwowych ze swoim kapitanem i najlepszym strzelcem Edinem Dżeko, chcieli grać dokładnie taką samą piłkę jak na Stadio Artemio Franchi we Florencji. Agresywną, zdyscyplinowaną i dobrze zorganizowaną.
W 12. minucie pierwszą składną akcję przeprowadzili Polacy. Futbolówkę po prawej stronie boiska odzyskał Kamil Jóźwiak, ładnie rozegrał z Piotrem Zielińskim, ten podał przed pole karne do Grzegorz Krychowiaka, który wypuścił lewym skrzydłem Rybusa. Zawodnik Łokomotiwu Moskwa próbował dośrodkować w pole karne z pierwszej piłki, lecz zrobił to niecelnie.
Po chwili groźnie było pod bramką Polaków, ale zamieszanie w szesnastce wyjaśnił Kamil Glik, wybijając futbolówkę poza boisko. Kapitan biało-czerwonych od samego początku grał bardzo uważnie, co chwila pokrzykując też na kolegów i korygując ustawienie linii defensywnej.
W 21. minucie z lewej strony pola karnego dośrodkował Rybus, piłka minęła szesnastkę, ale po chwili dotarł do niej Kamil Jóźwiak i z 18 metrów oddał pierwszy strzał na bramkę Asmira Begovicia. Niestety, niecelny. Golkiper gospodarzy był jednak wściekły na swoich obrońców za to, że dopuścili do groźnej sytuacji. Wsparli go… miejscowi kibice. Mimo że mecz w Zenicy, z uwagi na obecną sytuację na świecie, odbywał się bez udziału publiczności, to mieszkańcy jednego z bloków położonych tuż przy stadionie, nie mogli zaprzepaścić takiej okazji. Żywiołowo dopingowali swoją drużynę, puszczali głośną muzykę. W oknach pojawiły się państwowe flagi, nie zabrakło nawet rac. Bośniacy ruszyli do ataku. Dośrodkowanie w pole karne Polaków i błąd popełnił Jan Bednarek, który nieprzepisowo przytrzymał jednego z rywali. Sędzia Cuneyt Cakir nie miał wątpliwości, wskazał na wapno i ukarał obrońcę żółtą kartką. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Haris Hajradinović i pokonał Łukasza Fabiańskiego.
W 30. minucie składną akcję przeprowadzili Amer Gojak i Eldar Civić. Ten drugi mocno zagrał w pole karne Polaków, lecz jego intencję wyczuł Fabiański i zażegnał zagrożenie. Następnie szansę mieli biało-czerwoni, sprzed pola karnego płasko strzelał Zieliński, ale Asmir Begović obronił. Podopieczni Jerzego Brzęczka zaczęli grać odważniej i ruszyli do odrabiania strat. Na skrzydle dobrze znalazł się Jóźwiak, lecz niecelnie dograł w pole karne. Kolejne dośrodkowanie, tym razem Tomasza Kędziory, zablokowane. Rzut różny dla biało-czerwonych, wyskoczył Glik, ale jego strzał głową minimalnie chybił celu.
W 42. minucie z lewej strony boiska bardzo dobrze dograł Jóźwiak, do futbolówki doszedł Grosicki, lecz będąc w świetnej sytuacji uderzył piłkę głową wprost w bramkarza. Po chwili groźnie lewą nogą strzelał Milik, ale piłka po rykoszecie minęła słupek. Polacy zamknęli Bośniaków w szesnastce. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy biało-czerwoni wywalczyli kolejny rzut rożny. Zacentrował Grosicki, a do piłki najwyżej wyskoczył Glik i mocnym strzałem głową posłał piłkę w lewy, górny róg bramki Begovicia. 1:1! Biało-czerwoni w pełni zasłużyli na tego gola.
Drugą połowę lepiej rozpoczęli Polacy, którzy prowadzili grę i szukali swoich szans na kolejne trafienia. Aktywny był zwłaszcza Grosicki, lecz dwa jego dośrodkowania były niedokładne. W 56. minucie 32-letni skrzydłowy dostał dobre podania od Jóźwiaka i przeprowadził indywidualną akcję, którą zakończył strzałem, ale ten był bardzo niecelny.
Po godzinie gry Dusan Bajević wpuścił na boisko Edina Dżeko i Bośniacy próbowali wyprowadzać groźne kontry. Dobrze w obronie grali jednak Polacy, nie zapominając też o atakowaniu. W 67. minucie świetnie z lewej strony boiska dośrodkował Rybus, na piłkę idealnie nabiegł Grosicki i strzałem głową wyprowadził biało-czerwonych na prowadzenie.
Polacy chcieli utrzymywać się przy piłce, za Krychowiaka wszedł Mateusz Klich. Długo udawało nam się prowadzić grę z daleka od własnej bramki. Bośniacy jednak nie odpuszczali. Po podaniu Edina Visca w dobrej sytuacji znalazł się Elvir Koljić, ale piłka po jego strzale poszybowała tuż nad poprzeczką. Po chwili uderzał jeszcze Dżeko, ale Fabiański pewnie złapał. Biało-czerwoni nie wypuścili z rąk prowadzenia i odnieśli pierwsze zwycięstwo w nowej edycji Ligi Narodów UEFA.
Paweł Drażba, Zenica
7 września 2020, Zenica
Bośnia i Hercegowina – Polska 1:2 (1:1)
Bramki: Haris Hajradinović 24 (k) – Kamil Glik 45, Kamil Grosicki 67
Bośnia i Hercegowina: 1. Asmir Begović – 4. Zoran Kvržić, 3. Ermin Bičakčić, 17. Siniša Saničanin, 2. Eldar Ćivić (82, 23. Deni Milošević) – 14. Armin Hodžić, 6. Amir Hadžiahmetović, 7. Muhamed Bešić (60, 11. Edin Džeko), 20. Haris Hajradinović, 10. Amer Gojak (46, 8. Edin Višća) – 16. Elvir Koljić.
Polska: 22. Łukasz Fabiański – 4. Tomasz Kędziora, 15. Kamil Glik, 5. Jan Bednarek, 13. Maciej Rybus – 21. Kamil Jóźwiak, 6. Jacek Góralski, 10. Grzegorz Krychowiak (68, 14. Mateusz Klich), 20. Piotr Zieliński (85, 8. Karol Linetty), 11. Kamil Grosicki (80, 19. Sebastian Szymański) – 7. Arkadiusz Milik.
Żółte kartki: Hadžiahmetović – Bednarek, Milik.
Sędziował: Cüneyt Çakır (Turcja).