AktualnościReprezentacja A
Lider grupy przegrywa w Kopenhadze
Reprezentacja Polski za kadencji Adam Nawałki przegrywa rzadko, jeszcze rzadziej w meczach o stawkę. Wieczór w Kopenhadze od pierwszych sekund układał się biało-czerwonym tak, jakby po prostu nie mógł należeć do nich. To Duńczycy zwłaszcza przed przerwą grali bardziej intensywnie, skoncentrowani i do przerwy prowadzili dwoma golami. W drugiej połowie Duńczycy podkreślili swoje wysokie zwycięstwo 4:0 nad liderem eliminacyjnej grupy. W poniedziałek kolejne wyzwanie przed drużyną Adama Nawałki – eliminacyjny mecz z Kazachstanem.
W dziewiętnastej sekundzie uderzył Delaney, ale Łukasz Fabiański pewnie obronił jego strzał. W odpowiedzi w czwartej minucie po świetnym ataku pozycyjnym Polacy tak rozprowadzili akcję, że Łukasz Piszczek z szesnastego metra miał swoją okazję, ale przestrzelił. Ta wymiana ciosów w pierwszym fragmencie meczu trwała i zakończył ją ten, który miał pierwszą szansę – rzut rożny wywalczył Jørgensen, a zbyt dużo swobody dostał właśnie Delaney i z siódmego metra głową wpakował piłkę do siatki. To nie był zły kwadrans Polaków, lecz zbyt mało intensywny. Nic dziwnego, że pierwszą reakcję Adama Nawałki było wskazanie, by jego piłkarze wrzucili wyższe obroty.
Faktycznie, po chwili to goście zaatakowali. Jeszcze pierwsze dwa dośrodkowania Piszczka nie były dokładne, ale w 23. minucie ładnie znalazł się w polu karnym Linetty, choć jego strzał został zablokowany. Przez kilkadziesiąt sekund Duńczycy nie byli w stanie wybić piłki z pobliża własnego pola karnego, do momentu kolejnego uderzenia prawego obrońcy Polaków – także niedokładnego. Gospodarze odpowiedzieli dopiero po upływie trzydziestu minut spotkania, gdy dośrodkowanie z prawej strony okazało się nieco zbyt wysokie dla Jørgensena i piłka prześlizgnęła mu się po głowie.
Niestety w 34. minucie selekcjoner musiał dokonać wymuszonej zmiany – za aktywnie grającego, ale kontuzjowanego Piszczka pojawił się na boisku Cionek. Wtedy znów przewagę zaczęli odzyskiwać gospodarze. Ich gra była spokojna i uporządkowana, a biało-czerwoni popełniali błędy, tracąc piłkę zanim jeszcze przekraczali połowę boiska. Jedna z takich sytuacji zdarzyła się trzy minuty przed przerwą, gdy Kamila Glika przechytrzył Eriksen i to tuż przed szesnastką Polaków. Rozgrywający Duńczyków dośrodkował idealnie na dalszy słupek do Corneliusa, który z woleja dał gospodarzom drugiego gola.
Pierwsza połowa była dokładnym przeciwieństwem tego, jak polscy kibice – licznie zgromadzeni na stadionie Parken w Kopenhadze – wyobrażali sobie grę swojego zespołu. Szybko stracony gol, później utrata kluczowego zawodnika i kolejna bramka dla gospodarzy… Pierwsze zdarzenie podkreśliło słaby start biało-czerwonych, drugie wytrąciło ich z rosnącego tempa, a trzecie skazało na jedno z najtrudniejszych wyzwań zespołu w ostatnich latach.
„Gramy do końca!” – ryknęli polscy kibice na start drugiej połowy i ich drużyna posłuchała, od razu atakując agresywniej, szybciej zdobywając przestrzeń prostopadłymi podaniami. Niestety trwało to ledwie kilkanaście minut, do czasu, gdy Duńczycy odzyskali wigor i zrównali się intensywnością. Ich pierwsza akcja po przerwie dała im trzeciego gola – Eriksen płasko dośrodkował z prawej strony, Fabiański w trudnej sytuacji wybił piłkę przed siebie, ale nikt nie zablokował Jørgensena na środku pola karnego.
Grę Polaków nieco poprawiły zmiany – wejście Arkadiusza Milika i Macieja Makuszewskiego – lecz goście długo czekali na pierwszy celny strzał w ten piątkowy wieczór. Nawet w 70. minucie, gdy dobra kombinacja zmienników dała okazję do strzału Milikowi, ten posłał piłkę nad poprzeczką. Niemoc – choć głównie statystyczną – przerwał Grosicki na dziesięć minut przed końcem. Było to na chwilę przed czwartym i najładniejszym golem rywali – Eriksen niepilnowany w strefie przed polem karnym uderzył tak, że Fabiański był bez szans. Jeszcze w samej końcówce swoje pierwsze sytuacje w meczu miał Lewandowski, ale najpierw uderzył niecelnie, a kolejny strzał osłabiony przez rykoszet z łatwością obronił Schmeichel.
To był najsłabszy mecz biało-czerwonych w ostatnich kilki latach. Reprezentacja Polski jednak zostaje na pierwszej pozycji w grupie i nadal ma trzy punkty przewagi nad najbliższymi rywalami – Danią i Czarnogórą. W poniedziałek w Warszawie drużyna Adama Nawałki ma okazję odbudować się w spotkaniu z Kazachstanem (godz. 20.45).
Dania – Polska 4:0 (2:0)
Bramki: Delaney 8’, Jørgensen 43’, 59’, Eriksen 81’
Dania: Kasper Schmeichel - Henrik Dalsgaard, Simon Kjær, Andreas Bjelland, Jens Stryger Larsen - Andreas Cornelius (75. Nicklas Bendtner), William Kvist, Thomas Delaney (86. Mike Jensen), Christian Eriksen, Pione Sisto - Nicolai Jørgensen (81. Lukas Lerager).
Polska: Łukasz Fabiański - Łukasz Piszczek (34. Thiago Cionek), Kamil Glik, Michał Pazdan, Artur Jędrzejczyk - Jakub Błaszczykowski (62. Arkadiusz Milik), Krzysztof Mączyński, Karol Linetty (67. Maciej Makuszewski), Piotr Zieliński, Kamil Grosicki - Robert Lewandowski.
Żółte kartki: Mączyński
Sędziował: Milorad Mazić (Serbia)
Widzów: 34 505