AktualnościFederacja
Debata o polskiej piłce. „Ligę trzeba rozwijać”
W czwartek na PGE Narodowym odbyło się spotkanie dotyczące istotnych zmian w systemie kształcenia trenerów oraz formy rozgrywek Centralnej Ligi Juniorów. Oprócz zaprezentowania wchodzących w funkcjonowanie projektów Polskiego Związku Piłki Nożnej, prezes Zbigniew Boniek rozpoczął debatę w środowisku LOTTO Ekstraklasy dotyczącej systemu najwyższej ligi.
Wśród gości zaproszony na spotkanie byli przedstawiciele spółki Ekstraklasa S.A.: prezes Dariusz Marzec oraz wiceprezes Marcin Animucki, prezesi klubów z Łęcznej, Białegostoku, Poznania, Warszawy oraz Szczecina, zarządcy akademii m.in. Lecha oraz Pogoni, jak również trenerzy: Jacek Magiera, Michał Probierz, Czesław Michniewicz oraz selekcjonerzy Marcin Dorna i Dariusz Dźwigała.
Pierwszy na scenie czwartkowego spotkania pojawił się prezes Zbigniew Boniek. – Jako PZPN jesteśmy i czujemy się odpowiedzialni za cały obrazek polskiej piłki oraz możemy apelować do osób działających w konkretnych obszarach, by wprowadzać zmiany. Musimy dojrzeć do dyskusji, uważamy, że to najlepszy na to czas – powiedział. Następnie Łukasz Wachowski, dyrektor departamentu rozgrywek krajowych przedstawił ideę stojącą za zmianami w Centralnej Lidze Juniorów.
Nowy plan CLJ zakłada, że od sezonu 2018/19 będzie jedna centralna liga U19 z szesnastoma zespołami. Jednocześnie na poziomie U17 i U15 zostaną stworzone cztery grupy makroregionalne po osiem drużyn. Te zespoły będą rywalizować na zasadzie czternastu spotkań na rundę (mecz i rewanż) po których nastąpi spadek dwóch najsłabszych drużyn i awans najsilniejszych z lig wojewódzkich po barażach. – To dla PZPN bardzo istotne rozgrywki – zapewniał Wachowski. – Dlatego Związek pokryje wszystkie koszty związane z występami tych drużyn w CLJ: sędziów, dojazdów, nagród. To kwota przekraczająca sześć milionów złotych – dodawał Maciej Sawicki, sekretarz generalny Związku.
Drugim punktem programu były zmiany w systemie kształcenia i licencjonowania trenerów. – Są one przeprowadzane na samym dole piramidy szkolenia, ponieważ tam jest najwięcej do zrobienia – tłumaczył Marek Koźmiński, wiceprezes PZPN ds. szkolenia. Wstępnie zostały one ogłoszone pod koniec lutego br. , ich przedstawienie na konferencji PZPN jest równoznaczne z wprowadzeniem tych zmian. – Kursant musi mieć wygodę wyboru. Wszystko będzie on-line, tworzymy wyszukiwarkę kursów, nie będzie obowiązku wysyłania dokumentów. Takie były oczekiwania, a my je zrealizowaliśmy – zaznaczał Koźmiński.
- O dostaniu się na kursy Grassroots D i Grassroots C będzie decydowała wyłącznie kolejność zgłoszeń. Już po roku kursant będzie mógł aplikować na wyższy kurs. Chcemy również wykształcić 150 trenerów-edukatorów zdolnych do przekazywania wiedzy. To ma być elita dostępna na wszystkie poziomy szkolenia. Zamierzamy kontrolować ich poziom, by się dokształcali. Poziom kursów musi być jak najwyższy, europejski – dodał Koźmiński.
Po przerwie nadszedł czas na debatę o systemie rozgrywek LOTTO Ekstraklasy. Rozpoczęło ją wystąpienie prezesa Bońka. – Polska piłka ma dwie nogi: reprezentacyjną i klubową. Ta druga trochę kuleje. Wyglądamy lepiej wizerunkowo, rozgrywki LOTTO Ekstraklasy są dobrze przygotowane pod względem stabilizacji. Natomiast sportowo nie jest dobrze. Trzy lata temu PZPN wsparł starania Ekstraklasy S.A. w kwestii podziału punktów. Po tym czasie, jako organ, któremu najbardziej zależy na polskiej piłce, chcemy się wspólnie zastanowić, czy jest dalej sens brnąć w ten system? Założeniem było zwiększenie emocji, wyjście na prostą po latach korupcji. To się udało, ale emocje przerodziły się w strach, niepewność, patrzenie wyłącznie na najbliższy mecz. Czy to jest sposób, by poprawić wartości sportowe? Nie i nie powinniśmy wstydzić się spokojnej rozmowy – tłumaczył.
- Z wieloma tezami się zgadzam, system rozgrywek jest trudnym obszarem w którym niełatwo znaleźć złoty środek – powiedział Dariusz Marzec, prezes Ekstraklasy S.A. – W czwartym sezonie ESA37 nasza liga jest bardziej stabilna. Założeniem było zwiększenie inwestycji w Ekstraklasę, poprawienie jej pozycji marketingowej. W lidze trwa bardzo zacięta rywalizacja, która jest problematyczna dla klubów, ale pozwala nam to zyskać marketingowo. Ten poziom rywalizacji może przygotować drużyny do rywalizacji w Europie – dodał.
- Papierem lakmusowym są występy w europejskich pucharach. Nie uważam, by system ESA37 pomagał w tym klubom. Nie ma korzyści sportowych z niego wynikających, nie można ich wskazać po trzech, czterech latach. W Polsce boimy się, że zabraknie rywalizacji, gdy zrobimy bezpieczny środek. Ale równamy w górę, czy w dół? Gdzieś popełniamy jakiś błąd. Mamy wątpliwości, czy to idzie w dobrą stronę, ponieważ podział punktów daje szanse drużynom z tyłu tabeli. I nasze najlepsze kluby równają do najsłabszych – stwierdził Boniek.
Do dyskusji włączyli się również obecni na konferencji trenerzy Michał Probierz (Jagiellonia Białystok) oraz Czesław Michniewicz (do niedawna Bruk-Bet Termalica Nieciecza). – Zebrałem pewne doświadczenia z tych trzech lat i mogę porównać: zawodnicy czołowych lig mają od 50 do 70 dni wolnych w roku, my mieliśmy 30. Musieliśmy to równoważyć w trakcie sezonu, stąd moje powiedzenie o „pocałunku śmierci” w kontekście występów w eliminacjach europejskich pucharów. Popatrzmy na zespoły Cracovii i Piasta Gliwice, które obecnie również mają wielkie problemy – mówił Probierz.
Wcześniej również Boniek odniósł się do kwestii gry w europejskich pucharach. – Dopóki nie będziemy w europejskich pucharach, to nie będziemy się liczyli. Jesteśmy jedną z najbardziej rozłożonych lig w Europie. Zaczynamy w piątek od godziny 18 i kończymy w poniedziałek o 18. Czy nie boimy się, że nasza liga nam się przeje? Nie możemy obawiać się sprzedaży praw telewizyjnych. Jeżeli poziom sportowy będzie podobny, to zawsze będzie problem z otrzymaniem lepszej ceny – dodawał. Jego słowa potwierdzają wyniki punktowe polskich klubów w rankingu lig UEFA – w trakcie czterech sezonów ESA37 Polskie kluby zebrały 17.25 punktów, niewiele więcej niż we wcześniejszych czterech (15.75) i nieznacznie mniej niż w latach 2001-2005 (17.375). Na rok 2017 LOTTO Ekstraklasa jest rozstawiona jako dwudziesta w rankingu europejskim.
Na problem z ukształtowaniem kalendarza spotkań w każdej kolejce w systemie ESA37 zwrócił uwagę Probierz. – Jeżeli mecze są od piątku do poniedziałku, to problemem jest budowanie mikrocyklu. Często z fizjologami staramy się go stworzyć, ale częściej jest to praca na chybił-trafił. Nie mamy możliwości planowania. A i tak jeśli się nam to udaje przez dziesięć miesięcy i możemy zostać polskim Leicester City, to w ostatnim może się tak zdarzyć, że przez kartki i kontuzje wypadniemy z gry o europejskie puchary – zaznaczył.
– Oczywiście zastanawiamy się nad atrakcyjnością, ale też pomyślmy o reputacji. Reforma pozbawiła kluby korzystania ze złotego środka. Nawet kluby LOTTO Ekstraklasy nie chcą wypożyczać do zespołów z tego samego poziomu, ponieważ nikt nie ma możliwości stawiania na młodzież. Każdy szuka tylko gotowego, doświadczonego piłkarza – dodał Michniewicz. – Wprowadzanie młodzieży jest zbyt dużym ryzykiem dla trenera. ESA37 uniemożliwia nam podpisanie jakiegokolwiek długiego kontraktu. Trzech, czterech zawodników nam uciekło, ponieważ nie wiedziało w której ósemce i o co będziemy grali. A awans do grupy mistrzowskiej, by mieć spokój jest marzeniem każdego klubu – zaznaczał Probierz.
Potwierdzają to niedawne badania grupy CIES – piłkarskiego ciała badawczego – które przedstawiło listę stu drużyn z 31 czołowych europejskich lig z najniższą średnią wieku. W tym szerokim gronie nie znalazł się żaden polski klub, tylko dwa trafiły do zestawienia stu zespołów z najwyższym procentem minut spędzonych na boisku przez wychowanków (Ruch Chorzów i Wisła Kraków). Dla porównania, w pierwszym rankingu siedmiu przedstawicieli miała liga słowacka, sześciu ligi niemiecka i norweska, a pięciu – Słowenia, Belgia i Dania. Najwięcej było klubów holenderskich (12). W drugim zestawieniu więcej drużyn miały m.in. Białoruś, Chorwacja (po 4), Austria, Słowacja (po 5), Dania, Czechy i Norwegia (po 7). Według kolejnego raportu CIES z 2016 na podstawie pięciu lat i w porównaniu do innych lig z centralnej Europy (Chorwacja, Słowenia, Serbia, Słowacja, Austria, Czechy, Węgry), to w Polsce najniższy procent czasu na boisku spędzili piłkarze (rodzimi i zagraniczni) poniżej 22 roku życia (11,4%). Jest to poziom niższy niż średni wynik z 2009 roku, a do 2015 wzrósł on w badanej części kontynentu do 20,5%.
Na problem ze stawianiem na młodzież zwrócił uwagę również Karol Klimczak, prezes Lecha Poznań. – System ESA37 ma swoje atuty, po podziale punktów wszystko zaczyna się od nowa, ale z punktu zarządzania w dłuższej perspektywie nie daje możliwości planowania rozwoju klubu. Jest to loteria. Byłem zwolennikiem ESA37, chodziło nam o zwiększenie intensywności, nadanie większej niewiadomej rozgrywkom. Ale po własnych doświadczeniach z ostatnich czterech lat, po ocenie tego, czym dysponujemy i gdzie jesteśmy w Europie trzeba uderzyć się w pierś. Doszliśmy do swoich wniosków: Lecha może i jest w czubie polskich klubów pod względem możliwości, ale nie stać nas na rywalizowanie tylko tą niewiadomą. To ma wpływ na perturbacje w klubach. I teraz jedyną drogą do sukcesu jest albo bardzo duży budżet, albo długie lata szkolenia i budowania akademii. To jest bolesne, ale prawdziwe – dodał.
- Pierwszym krokiem powinno być odejście od podziału punktów i możemy go podjąć już od lipca. Uniknąć tego, co jest nieakceptowalne. Poprawiajmy także polską piłkę przez współpracę z PZPN – powiedział Klimczak. – Obawianie się o większą Ekstraklasę jest według mnie tezą wymyśloną. Medialność części drużyn odbiega od innych, ale tak jest na całym świecie. A w ostatnich trzech latach żaden z beniaminków nie spadł z Ekstraklasy. Nie chcę na razie niczego proponować, ale warianty są dwa: liga bez podziału punktowego, albo 18-zespołowa – tłumaczył Boniek i dodał: - Ekstraklasa to nasza codzienność i coś, co musimy rozwijać.