FederacjaAktualnościŻurawski: Legia pokazała klasę, ale studźmy głowy Powrót

AktualnościFederacja

Żurawski: Legia pokazała klasę, ale studźmy głowy

 05 / 08 / 14 Autor: PZPN
Żurawski: Legia pokazała klasę, ale studźmy głowy

W środę o godzinie 20:45 Legia Warszawa zmierzy się na wyjeździe w rewanżowym meczu trzeciej rundy eliminacji Ligi Mistrzów z Celtikiem Glasgow. O szansach mistrzów Polski na awans do kolejnej rundy porozmawialiśmy z byłym reprezentantem Polski, Maciejem Żurawskim. – Legia musi po prostu grać swoje! – twierdzi Żurawski, w przeszłości piłkarz m.in. Celtiku.


W pierwszym meczu Legia pokonała Celtic aż 4:1. Teraz tylko jakiś kataklizm mógłby spowodować, że zespół Henninga Berga odpadłby z eliminacji Ligi Mistrzów.

Legia zagrała bardzo dobry mecz. Mówiłem zresztą przed rozpoczęciem spotkania, że bardzo ważna będzie w dwumeczu osoba Miroslava Radovicia. On bierze na siebie ciężar gry ofensywnej i ciągnie ten zespół, co było zresztą widać właśnie w pierwszym meczu na Pepsi Arena. Celtic nie jest już tym zespołem, jakim był jeszcze kilka lat temu, w którym grało wielu zawodników bardzo wysokiej klasy, o naprawdę mocnych nazwiskach. To inna drużyna, która i tak w meczu z Legią zagrała poniżej swoich możliwości. Rzeczywiście, teraz wydaje się, że wszystko jest już rozstrzygnięte. Nie znaczy to jednak, że Celtic nie będzie potrafił sprawić niespodzianki. Trzeba przestrzec zawodników Legii przed tym, aby w głowach nie przypisywali sobie awansu. To są dwa mecze i dopóki się nie zakończą, wszystko może się wydarzyć. Legia powinna być taką drużyną, jak w pierwszym meczu, czyli musi po prostu grać swoje!

Przecierał Pan oczy ze zdumienia, kiedy oglądał pierwszy mecz? Legia miała tak ogromną przewagę, że powinna wygrać co najmniej 6:1.

Kluczowym momentem spotkania była czerwona kartka dla gości, wówczas bardzo zmieniła się ich taktyka. Na tym poziomie naprawdę ciężko gra się przez kilkadziesiąt minut o jednego zawodnika mniej. Rzeczywiście, mało kto spodziewał się, że Legia w tak łatwy sposób rozprawi się z Celtikiem. "The Bhoys" na własnym podwórku, pod nieobecność Rangersów, radzi sobie doskonale, ale gdy przychodzi do rywalizacji w Europie, to pojawiają się kłopoty.

W pierwszym meczu jedyny element, który nie wychodził legionistom, to rzuty karne. Ivica Vrdoljak po meczu powiedział, że gdyby był jeszcze trzeci rzut karny, podszedłby do niego.

Pierwszy niewykorzystany rzut karny nie jest sygnałem, że ten sam zawodnik nie może podejść do drugiej próby. Wszystko zależy od tego, jak piłkarz się czuje. Vrdoljak czuł się naprawdę mocno i myślał, że drugiego karnego zamieni na bramkę, ale mu się to nie udało. Wiele zależy też od trenerów, którzy ustalają różną taktykę stałych fragmentów gry.

Rewanż nie odbędzie się w Glasgow, a w Edynburgu. To chyba duży plus dla Legii.

Zgadzam się, ale nie do końca. Celtic przecież nadal będzie gospodarzem i będzie grał w Szkocji. Celtic Park jest rzeczywiście magicznym miejscem, aczkolwiek trzeba spodziewać się tego, że kibice Celtiku i tak wypełnią stadion w Edynburgu po brzegi. Doping fanów będzie równe głośny, co na własnym stadionie.

Po spotkaniu na Pepsi Arena trener Celtiku, Ronny Deila, był lekko skołowany, ale powiedział, ze jego zespół stać na odrobienie strat.

I pewnie coś w tym jest, bo w poprzednim roku Celtic przegrał w pierwszym meczu z Szachtiorem Karaganda 0:2, a w rewanżu wygrał 3:0 i awansował do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Ja pamiętam zresztą mecz Wisły Kraków z Realem Saragossa, kiedy na wyjeździe przegraliśmy 1:4, a potem w Krakowie pokonaliśmy ich 4:1 i po rzutach karnych awansowaliśmy dalej. Dlatego uważam, że Celtic nie stoi na straconej pozycji. Wszystko jest możliwe.

Wisła jest chyba ostatnią polską drużyną, która tak bardzo rozpieszczała kibiców w europejskich pucharach.

Legia teraz pokazała klasę, ale studźmy głowy. Często zachwycamy się pojedynczymi sukcesami, dlatego poczekajmy na końcowy rezultat.

Absencja polskich klubów w Lidze Mistrzów osiągnęła już pełnoletniość. Myśli Pan, że Legii uda się przerwać tę klątwę?

To właściwy czas i Legia jest na jak najlepszej drodze. Ja spokojnie do tego podchodzę, bo 18-letnia historia pokazuje, że z tymi awansami różnie bywa.

Rozmawiali Paweł Drażba i Dominik Farelnik

Regulamin Newslettera
pobieranie strony...
Newsletter - zapisz się!
regulamin
Zapisz się
Wideo