FederacjaAktualnościÓsmy dzień tygodnia (1) Powrót

AktualnościFederacja

Ósmy dzień tygodnia (1)

 18 / 06 / 14 Autor: PZPN
Ósmy dzień tygodnia (1)

Dopiero gdy mistrzostwa świata zaczną się na dobre, zdajesz sobie sprawę, jak bardzo kręci Cię piłka. Gdyby mundial nie istniał, należałoby go wymyślić! Ale skoro istnieje, nie można o nim nie mówić i nie pisać.


Po pierwsze Bośnia i Hercegowina

Twitter jako narzędzie „social mediowe” doskonale sprawdza się w piłce nożnej. Sam Twitter doskonale o tym wie, dlatego wraz ze startem mistrzostw proponuje Ci przearanżować swój profil pod kątem drużyny, której kibicujesz. Pomyślałem, że poczekam z tym ruchem do końca pierwszej kolejki. Kolejka się zakończyła, więc czas wybrać. Drużyna, której z całych sił będę kibicować, to Bośnia i Hercegowina. Wybór o tyle zaskakujący, że piłkarze Safeta Susića swój pierwszy mecz na mundialu przegrali. No i co z tego? Dla mnie to nie ma znaczenia. Wiem, że teza głosząca, że Bośniacy mają najlepszy środek pola ze wszystkich drużyn, jest karkołomna, ale nie boje się jej postawić. Jakim piłkarzem jest Miralem Pjanić, wiedzieli wszyscy, którzy od czasu do czasu nawet leniwie rzucili okiem w kierunku Serie A albo Ci, którzy choć trochę interesują się ligą francuską. Zresztą Pjanića musi też pamiętać armia kibiców Realu Madryt, bo to on był jednym z tych śmiałków, którzy sprawili, że „Królewscy” nie mogli się dobić przez kilka lat do półfinału Ligi Mistrzów. Piłkarz dla mnie absolutnie fenomenalny. Ale to nic nowego.

Prawdziwym odkryciem, głównie dla ludzi, którzy nie śledzą namiętnie ligi…węgierskiej (sic!) musi być Muhamed Besić, grający obok piłkarza AS Roma. Nie dość, że chłop w dużych fragmentach meczu w zasadzie wyłączył z gry samego Messiego, to jeszcze po prostu potrafi grać w piłkę. Wydaje się, że proporcje między Pjanićem a Besićem są wyważone idealnie. A więc skoro Michael Bradley odszedł do Toronto, a Kevin Strootman jest kontuzjowany, to do Besić powinien się zakręcić wokół Romy? Jak w następnych meczach piłkarz Ferencvarosu zagra podobnie jak z Argentyną, to może być zupełnie odwrotnie.

Po drugie Neymar

Cały sezon byłem karmiony poglądem jakoby Neymar był słabym piłkarzem i w zasadzie do Barcelony to on się nie nadaje. Nie jestem w stanie wskazać konkretnie, kto mnie tą tezą napychał, ale czułem się nią przesycony. Dziś twierdzę zupełnie odwrotnie. Neymar jest piłkarzem fenomenalnym! Jeśli jest jakiś piłkarz na tym turnieju, który najbardziej wpływa na grę swojej drużyny, to jest nim właśnie Neymar. Może to zrobić, kiedy zagra słaby mecz (Chorwacja) i strzelić dwa gole. Może to robić, kiedy gra mecz bardzo dobry (Meksyk). Gdyby tylko Guillermo Ochoa nie stał wczoraj tam, gdzie stał, to dziś Neymarem zachwycaliby się nawet kibice Barcelony (w bardziej normalnych okolicznościach napisałbym „nawet kibice Realu Madryt”). Niezależnie od tego, jak potoczą się dalsze losy drużyny Scolariego, te mistrzostwa (dla mnie osobiście) potrzebne były również po to, żebym zrozumiał dlaczego Brazylia kocha Neymara. Ja powoli się zakochuje…

Po trzecie Algieria

Kuba Polkowski, z którym pracujemy razem w Polskim Związku Piłki Nożnej i tworzymy materiały wideo na kanał „Łączy nas piłka”, nakłonił mnie przed startem mistrzostw, abym uważnie przyjrzał się kadrze Algierii. No i faktycznie. Feghouli, Brahimi, Bentaleb, Soudani, Yebda i moglibyśmy tak jeszcze przez chwilę. To jeśli w definicji „czarny koń” mieści się drużyna, na którą rzeczywiście nikt nie stawia (cały świat stawia na Belgię, a pół Ameryki Południowej na Kolumbię) to może faktycznie Algieria tę rolę spełni? Otóż wydaje mi się, że nie spełni. Po meczu z Belgią możemy śmiało powiedzieć, że obok Iranu to właśnie algierczycy grają najnudniejszy futbol na tym turnieju. Mourinho (to ten lepszy cwaniak od stawiania autobusu w polu karnym) twierdzi nawet, że to futbol rodem z XIX wieku. Vahid Halihodzić chciał wmówić światu, że Algieria nie ma wartościowych piłkarzy (kiedy właśnie ma!), dostał za to po łapach i bardzo dobrze. Nie spodziewam się, że gość, który zabronił swoim piłkarzem jakiejkolwiek aktywności medialnej przed meczem z Belgią, mógł zmienić w ciągu kilku dni swoją filozofię. Dlatego w meczach z Rosją i Koreą Południową z przyjemnością będę kibicować Rosji i Korei Południowej. Od wczoraj mam po prostu alergię na Algierię.

Po czwarte Hiszpania

To będzie najbardziej ryzykowny akapit, w którym padnie zdanie, że nie wykluczam, iż „HISZPANIA BĘDZIE MISTRZEM ŚWIATA”. Wiadomo, że jeszcze dzisiaj o 23:00 może się okazać, że zostanę brutalnie zweryfikowany, ale zacznę się przejmować po meczu z Chile. Napiszę tylko, że jeśli jedyną wadą Hiszpanii przed startem mundialu był zarzut, że ta drużyna może być za mało zmotywowana, to ta wada właśnie zniknęła. Spodziewam się dzisiaj zobaczyć Hiszpanię bardziej zmotywowaną niż w 2008 roku, w meczu z Niemcami. Dobrze pamiętam rok 2010, porażkę ze Szwajcarią i statystyki, które przekonywały nas, że drużyna, która przegrała pierwszy mecz w turnieju, nie może zostać mistrzem świata. Otóż właśnie może! Dlaczego zatem nie może zostać mistrzem drużyna, które jest mistrzem a pierwszy mecz przegrała 1:5? 

Łukasz Wiśniowski 

Regulamin Newslettera
pobieranie strony...
Newsletter - zapisz się!
regulamin
Zapisz się
Wideo