AktualnościReprezentacja młodzieżowa U-18
U-18: Popis Polaków przed mundialem. Biało-Czerwoni ograli Czechów
Przygotowująca się do mistrzostw świata U-17 reprezentacja Polski pokonała w Brzegu 5:0 Czechów w ostatnim meczu przed ogłoszeniem powołań na mundial. Hat-tricka już w 19. minucie skompletował Daniel Mikołajewski, a w drugiej połowie swoje trafienia dołożyli Oskar Tomczyk i Mike Huras.
Mecz z Czechami był dla kadry rocznika 2006 szóstym w tym sezonie: we wrześniu podopieczni Marcina Włodarskiego wygrali turniej towarzyski w Chorwacji (remisując 4:4 z gospodarzami oraz pokonując po 4:0 Arabię Saudyjską i Austrię), zaś w ubiegłym tygodniu zwyciężyli Szwedów 4:1 i Słowaków 4:0. Wtorkowe starcie stanowiło ostatnią już szansę, aby przekonać do siebie selekcjonera, który w najbliższych dniach roześle powołania na mistrzostwa świata U-17 rozpoczynające się 10 listopada w Indonezji. W kadrze na ten turniej znajdzie się 21 zawodników, co oznacza, że przed trenerem Włodarskim i całym jego sztabem czas trudnych decyzji. W samych październikowych spotkaniach wzięło udział 35 kandydatów do gry na mundialu, a przecież zabrakło w nich podstawowych graczy z majowych mistrzostw Europy: Dominika Szali, Filipa Rejczyka i Mateusza Skoczylasa. Cała trójka zmagała się w ostatnim czasie z kontuzjami i walczy z czasem, by dojść do formy przed imprezą, w której Polska weźmie udział po raz pierwszy od 24 lat.
O zakresie przeprowadzonej selekcji świadczą powroty do reprezentacji i nowe twarze. W Brzegu po raz pierwszy od ponad roku między słupkami stanął Michał Matys, a z ławki na boisko wchodzili przedstawiciele młodszego rocznika debiutujący na zgrupowaniu kadry Włodarskiego: Adrian Przyborek i Patryk Mazur. Trzecim zawodnikiem urodzonym w 2007 roku, który zagrał z Czechami jest Igor Brzyski, choć akurat dla niego to nie pierwszyzna. „Brzycha” wystąpił we wszystkich pięciu meczach na EURO, w tym w trzech w podstawowym składzie. Wówczas najczęściej pełnił rolę najbardziej defensywnego z trójki środkowych pomocników, z kolei dziś został ustawiony nieco wyżej. Na jego nominalnej pozycji spotkanie rozpoczął Maksymilian Sznaucner, a trio uzupełnił najbardziej ofensywny z całego grona Marcel Reguła. Pomocnik Zagłębia Lubin, nieobecny na mistrzostwach Europy, teraz zdaje się być bliski powołania na mundial. „Regan” bardzo dobrze wkomponował się w zespół, a podczas wrześniowego turnieju w Chorwacji wykazał się świetną skutecznością, zdobywając 3 gole w trzech meczach.
Już od pierwszych chwil żadna z drużyn nie zamierzała czekać na ruch rywala. Obie chciały grać wysoką obroną i szybko przechodzić z obrony do ataku. Ale tylko u jednej przekładało się to na konkret. W 6. minucie prostopadłą piłkę za linię czeskiej obrony posłał Krzysztof Kolanko, po chwili dopadł do niej Daniel Mikołajewski i momentalnie zagrał wzdłuż bramki do swojego partnera z ataku Oskara Tomczyka. Ten jednak minął się z futbolówką. Trzy minuty później Polacy spróbowali z drugiej strony - w pole karne dynamicznie wbiegł Filip Wolski, którego strzał odbił się od interweniującego obrońcy i wyszedł na rzut rożny.
Po upływie dziesięciu minut pressing Biało-Czerwonych przyniósł najlepszy możliwy skutek. Tomczyk dopadł do zbyt długo zwlekającego z zagraniem czeskiego golkipera, a po ich starciu piłka trafiła do Mikołajewskiego. Napastnik Parmy miał przed sobą pustą bramkę i z zimną krwią wykonał wyrok. Dla „Zibiego” był to ósmy gol w piątym meczu reprezentacji w tym sezonie.
Ten, kto oglądał kiedyś w akcji kadrę rocznika 2006, ten wie, że jednobramkowe prowadzenie nigdy jej nie zadowoli, a tylko napędzi. W kolejnych minutach kibice byli świadkami prawdziwej nawałnicy podopiecznych Włodarskiego. Najpierw piłkę pod własnym polem karnym odebrał Michał Gurgul, zagrał do Wolskiego, który świetnym kierunkowym przyjęciem uwolnił się spod krycia, przyspieszając akcję podaniem do Reguły. Pomocnik Zagłębia podprowadził kilkadziesiąt metrów i uderzył sprzed szesnastki. Niecelnie. 120 sekund później kolejny szybki atak zapoczątkował precyzyjnym podaniem Wolski, Tomczyk wyprzedził obrońcę, a ten chcąc ratować sytuację sfaulował napastnika Lecha w polu karnym. Jedenastkę pewnym strzałem wykorzystał Mikołajewski.
W 19. minucie było już 3:0. Tym razem kapitalną akcję indywidualną przeprowadził łamiący akcję do środka Kolanko i na koniec idealnym podaniem obsłużył wychodzącego na pozycję Mikołajewskiego. Rozpędzony „Zibi” z łatwością minął bramkarza i skierował piłkę do pustej bramki.
Dwadzieścia minut, 3:0 i hat-trick napastnika - coś, co w piłce nie zdarza się zbyt często, ale w kontekście tej reprezentacji chyba nikogo już nie dziwi przełamywanie kolejnych barier i gra na maksimum możliwości bez względu na okoliczności. Kolejny atak należał jednak do gości. Do piłki posłanej za bardzo wysoko ustawioną linię polskiej obrony dobiegł Martin Tauš, którego nie zdołał dogonić Piotr Kowalik. Tyle że na drodze napastnika stanął Matys, który popisał się doskonałą interwencją nogą. Jeśli ktoś myślał, że to zapowiedź przejęcia inicjatywy przez Czechów, grubo się mylił. W 28. minucie futbolówkę na połowie gości odebrał Reguła, w pole karne miękko zagrał ją Mikołajewski, a tam znalazł się ten, który w takich sytuacjach zawsze wie, gdzie spadnie piłka. Strzał Tomczyka minimalnie minął słupek bramki Moučki.
Obraz gry nie zmienił się do końca pierwszej połowy. Polacy mieli zdecydowaną przewagę, wysoko odbierali piłkę, a Czesi mogli liczyć jedynie na kontrataki. Uderzeniem na bramkę Matysa skończył się ten z 34. minuty, z którym bramkarz Zagłębia nie miał większych kłopotów. Biało-Czerwoni często znajdowali się w okolicach pola karnego gości, ale rzadziej kończyli akcje strzałami. W 30. minucie w boczną siatkę z ostrego kąta trafił Reguła, a w 43. techniczne uderzenie Brzyskiego sparował Moučka.
Po przerwie na boisku pojawili się Patryk Mazur, Adrian Przyborek oraz Filip Rózga, którzy zastąpili Brzyskiego, Sznaucnera i Wolskiego. W wyniku tych roszad do środka pola przesunął się Kolanko. Chwilę po wznowieniu gry o włos od swojego czwartego gola był Mikołajewski, ale jego strzał na rzut rożny odbił bramkarz. W 52. minucie w polu karnym Czechów zakotłowało się po dośrodkowaniu Różgi z rzutu wolnego. W całym zamieszaniu dużym sprytem wykazał się Mazur, który przejął piłkę, uciekł z nią z tłoku i miękko dorzucił na głowę Tomczyka. Napastnikowi Lecha zabrakło centymetrów, by czysto uderzyć futbolówkę i podwyższyć prowadzenie Polaków.
Kilka minut później Czesi daleko wyrzucili piłkę z autu i oddali strzał, ale na ich nieszczęście Matys ponownie był czujny i dwukrotnie zapobiegł zagrożeniu. Na odpowiedź Polaków nie trzeba było długo czekać. W rogu szesnastki znalazł się Reguła, jednak jego mocne uderzenie było nieprecyzyjne. W 60. minucie "Regan" ponownie zaatakował z boku i mocno wstrzelił piłki w stronę bramki. Czeski golkiper odbił piłkę przed siebie, a dobitka Mikołajewskiego okazała się zbyt lekka. Tyle że w momencie jej oddawania Polak był faulowany i sędzia po raz drugi tego dnia wskazał na wapno. Jedenastkę egzekwował tym razem Tomczyk i zrobił to równie pewnie, co jego kolega przed przerwą.
Trzeba przyznać, że w drugiej połowie spotkania Polacy pozwalali gościom na więcej. W 65. minucie w wyniku błędu naszej defensywy oko w oko z Matysem stanął Roman Mokrovics, ale i tym razem golkiper okazał się lepszy. Na każdą okazję Czechów Biało-Czerwoni odpowiadali akcją, zwykle z udziałem Reguły. Pomocnikowi Zagłębia nic nie chciało jednak wpaść do bramki i podobnie było chwilę później.
W następnych minutach mecz nieco ostygł, choć Polacy wcale nie rezygnowali z pressingu i kolejnych prób. Na dziesięć minut przed zakończeniem spotkania na strzał z dystansu zdecydował się Mazur, a tuż po nim swojej szansy szukał Jakub Krzyżanowski. Nie na strzał, a na dynamiczny rajd prawą stroną boiska zdecydował się w 84. minucie Rózga. Lewonożny zawodnik ściął z piłką w pole karne, mijając przy tym kilku rywali. Jeden z nich sfaulował pomocnika Cracovii i Polacy mieli kolejny, trzeci już tego dnia rzut karny. Podobnie jak przy poprzednich do piłki podszedł inny zawodnik (Mike Huras) i ponownie okazał się bezbłędny.
Podopieczni Włodarskiego prowadzili już 5:0, ale do końca meczu wciąż pozostawało kilka minut. Dla Biało-Czerwonych oznaczało to tylko jedno – wciąż jest czas na zdobycie jeszcze jednej bramki. I omal tego nie zrobili tuż wznowieniu gry przez Czechów. Po składnej akcji na lewej stronie w pole karne dośrodkował Mikołajewski, a piłkę bardzo groźnie uderzał głową nabiegający Rózga. Interwencją w stylu Matysa popisał się wtedy Moučka.
17 października 2023, Brzeg
Polska – Czechy 5:0 (3:0)
Bramki: Daniel Mikołajewski 11, 17, 19, Oskar Tomczyk 61, Mike Huras 85.
Polska: 12. Michał Matys – 23. Piotr Kowalik (62, 2. Bartłomiej Krysiak), 4. Igor Orlikowski, 5. Michał Gurgul (72, 3. Jakub Krzyżanowski) – 6. Maksymilian Sznaucner (46, 18. Filip Rózga) – 11. Krzysztof Kolanko, 21. Marcel Reguła, 19. Igor Brzyski (46, 14. Patryk Mazur), 7. Filip Wolski (46, 20. Adrian Przyborek) – 9. Oskar Tomczyk (62, 17. Mike Huras), 10. Daniel Mikołajewski.
Czechy: 16. Matyáš Moučka – 21. František Herák (46, 12. Eliáš Piták), 8. Bohuslav Musil, 22. Ondřej Drobek, 17. Tobias Boledovič (67, 3. Marek Havran) – 13. Jakub Dufek (46, 18. Jan Feit), 9. David Hájek (67, 6. Jakub Tošnar) – 2. Daniel Barát (46, 7. Šimon Tesař), 15. Jan Zíka (46, 11. Daniel Rus), 19. Pavel Kačor (46, 20. Roman Mokrovics) – 14. Martin Tauš (46, 10. Samuel Pikolon).
Żółte kartki: Brzyski – Boledovič, Tauš.
Sędziował: Kornel Paszkiewicz.