AktualnościReprezentacja młodzieżowa U-18
U-18: Huśtawka nastrojów i grad goli na rozpoczęcie turnieju
Powiedzieć, że pierwszy mecz Polaków podczas towarzyskiego turnieju w Chorwacji przypominał sinusoidę, to nic nie powiedzieć. Szybka strata gola, odrobienie strat w 60 sekund i ponowne dwa ciosy gospodarzy – to telegraficzny skrót tylko pierwszej połowy tego starcia. Po przerwie podopieczni Marcina Włodarskiego ponownie wyszli na prowadzenie, ale ostatecznie mecz zakończył się remisem 4:4. Gole dla reprezentacji Polski strzelali Daniel Mikołajewski, Mike Huras, Marcel Reguła i Oskar Tomczyk.
Biało-Czerwoni przystąpili do meczu z gospodarzami turnieju mając w nogach trzy treningi: niedzielny w Warszawie oraz poniedziałkowy i wtorkowy już w Chorwacji. Od poniedziałku selekcjoner Marcin Włodarski ma do dyspozycji 20 zawodników, spośród których 13 brało udział w tegorocznych mistrzostwach Europy U-17. Z udziału w turnieju będącym jednym z etapów przygotowań do listopadowych mistrzostw świata kontuzje wykluczyły podstawowych zawodników kadry na EURO: bramkarza Miłosza Piekutowskiego, środkowego pomocnika Filipa Rejczyka oraz napastnika Mateusza Skoczylasa. W ostatniej chwili urazu doznał również środkowy obrońca Igor Orlikowski.
Wobec powyższego szansę gry od pierwszej minuty środowego spotkania otrzymali Axel Holewiński (za Piekutowskiego), Nico Adamczyk (za Orlikowskiego), a duet napastników stworzyli Daniel Mikołajewski z Mike’m Hurasem (tu akurat ciężko wskazać, kto konkretnie zastąpił Skoczylasa, bo kwartet atakujących uzupełniony przez Oskara Tomczyka bardzo często się rotuje).
Na oddzielny akapit zasługuje powrót do składu reprezentacji Patryka Olejnika. Pomocnik Lecha Poznań, mogący występować również w obronie, przez kilka miesięcy leczył mononukleozę, która uniemożliwiła mu wyjazd na mistrzostwa Starego Kontynentu do Budapesztu. Teraz „Olej” jest już w pełni gotowy do gry i cierpliwie odbudowuje swoją pozycję w drużynie. O tym, jak wiele dla niej znaczy, najlepiej świadczy fakt, że przed chorobą był kapitanem zespołu. Ostatni mecz dla Biało-Czerwonych Olejnik rozegrał 26 października ubiegłego roku przeciwko Austrii w pierwszej fazie kwalifikacji do EURO.
Patryk Olejnik zagrał w reprezentacji po raz pierwszy po ponad 10-miesięcznej przerwie
Mecz rozpoczął się od składnej akcji Polaków już w pierwszych sekundach. Zanim Chorwaci w ogóle dotknęli piłkę, strzał na ich bramkę oddał Huras. Jan Hlapcić nie mógł mieć z nim jednak problemu, bo był zwyczajnie zbyt lekki. Trzy minuty później odpowiedzieli gospodarze, którzy po szybkiej wymianie podań w środkowej strefie znaleźli się w polu karnym Biało-Czerwonych. Dobrą interwencję w tej sytuacji zaliczył Jakub Krzyżanowski.
Kolejne minuty były bardzo wyrównane. Polacy zagrozili w ich trakcie Chorwatom uderzeniem Mikołajewskiego z rzutu wolnego, a ci odpowiedzieli niecelną główką Antona Matkovicia. Kilkadziesiąt sekund później napastnik NK Osijek odebrał przy linii bocznej piłkę Olejnikowi i ruszył z szarżą na bramkę Holewińskiego. Rozpędzony minął Dominika Szalę i idealnie wyłożył futbolówkę Dominikowi Babiciowi, któremu nie pozostało nic innego, jak tylko umieścić ją w siatce.
Biało-Czerwoni zareagowali na stratę gola akcją zakończoną strzałem Mikołajewskiego z ostrego kąta. Co nie udało się napastnikowi Parmy dwa razy, udało się przy trzeciej próbie. W 19. minucie spotkania rajd lewą stroną przeprowadził Filip Rózga, który minął dwóch rywali, wpadł w pole karne i dograł do „Zibiego”, a ten czubkiem buta doprowadził do wyrównania. Nie minęła minuta, a do gola dorzucił asystę. Długie podanie za linię chorwackiej defensywy posłał Olejnik, Mikołajewski przyjął piłkę tak, że już w drugim kontakcie mógł ją wystawić do pustej bramki Hurasowi.
Polacy objęli prowadzenie, czym wyraźnie się napędzili, złapali swój rytm i na dobrych kilka minut zamknęli gospodarzy na ich połowie. Kiedy w 32. minucie Chorwaci się z niej wydostali… od razu strzelili gola. Po jednej z akcji Biało-Czerwonych piłka znalazła się w rękach Hlapcicia, który momentalnie uruchomił będącego w sytuacji jeden na jednego z Adamczykiem Matkovicia. Napastnik okazał się dużo szybszy od polskiego defensora i po chwili stanął oko w oko z Holewińskim. Golkiper nie miał większych szans na skuteczną interwencję.
Po chwili gospodarze ruszyli z kolejnym kontratakiem. Jego motorem napędowym ponownie był Matković, który pognał w okolice pola karnego i dograł do Antonio Bazdaricia. Uderzenie pomocnika Lokomotivy Zagrzeb w krótki róg na rzut rożny sparował Holewiński. Nie był to jednak koniec kłopotów Polaków. Po kornerze zakotłowało się pod naszą bramką, a całe to zamieszanie zakończył precyzyjnym strzałem Bazdarić. Była 35. minuta, a na prowadzenie ponownie wyszli Chorwaci. Niewiele brakowało, a taki stan rzeczy trwałby wyjątkowo krótko. Po kolejnym bardzo dobrym przerzucie Olejnika, tym razem na prawą stronę do Krzysztofa Kolanko, pomocnik Górnika Zabrze dośrodkował piłkę na głowę Hurasa, który minimalnie chybił.
Jeszcze przed przerwą kolejne dwie groźne szybkie akcje przeprowadzili zawodnicy Chorwacji. Trzeba przyznać, że Biało-Czerwoni nie radzili sobie z bezpośrednim futbolem zaproponowanym przez gospodarzy. Tym sposobem do dogodnych sytuacji dochodzili Dorian Migalić i Segej Levak, jednak na szczęście nie zdołali podwyższyć prowadzenia i do szatni schodzili z jednobramkową zaliczką.
W przerwie trener Marcin Włodarski zdecydował się dokonać trzech zmian: Adamczyka, Rózgę i Olejnika zastąpili Michał Gurgul, Filip Wolski oraz Marcel Reguła. Już cztery minuty po wznowieniu gry ten ostatni przytomnym strzałem doprowadził do stanu 3:3. Od tego momentu na murawie zrobiło się nieco spokojniej i na kolejne sytuacje podbramkowe trzeba było poczekać do 56. minuty. Wtedy cios próbowali wyprowadzić Chorwaci, ale ich akcja zakończyła się niecelnym uderzeniem. Pięć minut później niedużo zabrakło również Polakom. Wolejem próbował Krzyżanowski, futbolówka odbiła się jeszcze od Mikołajewskiego i minęła prawy słupek chorwackiej bramki.
Biało-Czerwoni znów byli stroną dominującą, czego dowodem była kolejna akcja autorstwa Kolanki. Filigranowy wahadłowy wpadł w pole karne, związał kilku przeciwników i wyłożył piłkę Regule. Pomocnik Zagłębia Lubin uderzył bez zastanowienia, ale skuteczną interwencją popisał się Hlapcić. W 70. minucie na boisku pojawił się Oskar Tomczyk, który zastąpił Hurasa. Już w pierwszym kontakcie z piłką, po przerwie spowodowanej brutalnym faulem na Karolu Borysie, „Osa” główką wykończył kapitalne dośrodkowanie Mikołajewskiego. Polacy po raz drugi tego dnia objęli prowadzenie. Historia tego meczu pokazała jednak, że kibice nie powinni się do tego przesadnie przywiązywać. I rzeczywiście w 79. minucie było już 4:4, gdy po kolejnym długim podaniu chorwackiego bramkarza nie porozumieli się Gurgul z Holewińskim. Ich niezdecydowanie przytomnie wykorzystał Matković, który przelobował bramkarza Pogoni.
Mimo że do końca meczu po obu stronach działo się sporo (m.in. strzał Mikołajewskiego w doliczonym czasie gry obroniony przez Hlapcicia), a obu drużynom udzieliła się nerwowa atmosfera, więcej bramek już nie padło. Mecz z reprezentacją Chorwacji był pierwszym z trzech, jakie kadra prowadzona przez Marcina Włodarskiego rozegra podczas turnieju rozgrywanego w tym kraju. W sobotę (9 września) rywalem Polski będzie Arabia Saudyjska, a we wtorek (12 września) – Austria.
6 września 2023, Nedelisce
Chorwacja – Polska 4:4 (3:2)
Bramki: Dominik Babić 10, Anton Matković 32, 79, Antonio Bazdarić 35 – Daniel Mikołajewski 19, Mike Huras 20, Marcel Reguła 49, Oskar Tomczyk 73.
Chorwacja: 1. Jan Hlapcić – 2. Dorian Migalić (46, 13. Luka Hodak), 4. Marino Skelin, 5. Ante Utrobicić, 3. Ante Susak – 8. Antonio Bazdarić (46, 17. Matej Ivković), 6. Segej Levak, 10. Noa Skoko (46, 16. Marin Calusić) – 7. Dominik Babić, 9. Anton Matković, 11. Bartol Kardum (46, 19. Lovre Loncar).
Polska: 22. Axel Holewiński – 2. Dominik Szala, 15. Nico Adamczyk (46, 5. Michał Gurgul), 3. Jakub Krzyżanowski – 6. Patryk Olejnik (46, 21. Marcel Reguła) – 11. Krzysztof Kolanko (78, 19. Szymon Łyczko), 8. Karol Borys (78, 20. Kornel Lisman), 4. Maksymilian Sznaucner, 18. Filip Rózga (46, 7. Filip Wolski) – 10. Daniel Mikołajewski, 17. Mike Huras (70, 9. Oskar Tomczyk).
Żółta kartka: Migalić
Sędziował: Raed Alzahrani.