AktualnościReprezentacja A
Nie tak miało być. Biało-czerwoni przegrali z Czechami
Od porażki z Czechami reprezentacja Polski rozpoczęła batalię o awans do przyszłorocznych mistrzostw Europy. Biało-czerwoni już po trzech minutach przegrywali z Czechami 0:2 i nie zdołali odrobić strat. Ostatecznie ulegli rywalowi 1:3, a jedyną bramkę dla naszej kadry zdobył Damian Szymański. Kolejne spotkanie Polacy rozegrają 27 marca z Albanią na PGE Narodowym.
Na ten mecz kibice reprezentacji Polski wyczekiwali z utęsknieniem. Po mundialu w Katarze w kadrze narodowej doszło do wielu zmian, w tym najważniejszej – funkcję selekcjonera po wygaśnięciu kontraktu Czesława Michniewicza powierzono Fernando Santosowi, który w 2016 roku doprowadził portugalską kadrę do mistrzostwa Europy. Doświadczony szkoleniowiec otrzymał jasną misję – wprowadzić biało-czerwonych do EURO 2024, które zostanie rozegrane na boiskach w Niemczech.
Już w swoim debiucie w roli selekcjonera reprezentacji Polski musiał mierzyć się z najgroźniejszym z grupowych rywali – kadrą Czech. W Pradze – także z powodu kilku kontuzji – biało-czerwoni na murawę wybiegli w nieco eksperymentalnym składzie. W linii defensywnej pojawił się zbierający pozytywne oceny za swoje występy w Fortunie Duesseldorf Michał Karbownik, a także Jan Bednarek, który w trakcie ubiegłorocznych mistrzostw świata musiał zadowolić się rolą rezerwowego. Wśród pomocników znalazło się natomiast miejsce do wracającego do kadry po dłuższej przerwie Karola Linettego. Czesi z kolei przystąpili do rywalizacji bez swojego największego gwiazdora, Patrika Schicka.
Biało-czerwonych w stolicy Czech powitał doping kilku tysięcy polskich kibiców. Niestety, już w pierwszej minucie stało się coś, czego nikt się nie mógł spodziewać. Po długim wrzucie z autu Vladimira Coufala piłka dotarła do Ladislava Krejciego, a ten pokonał uderzeniem głową Wojciecha Szczęsnego. Szybko stracona bramka wprowadziła bardzo dużo nerwowości w poczynania biało-czerwonych, co skrzętnie wykorzystali gospodarze. Zanim szok po pierwszym trafieniu minął, Polacy musieli pogodzić się z drugim ciosem. Z lewej strony boiska dośrodkował David Jurasek, a piłkę do siatki skierował Tomas Cvancara. Po niespełna trzech minutach Polacy przegrywali więc 0:2, stawiając się w niezwykle trudnym położeniu. Na domiar złego urazu doznał Matty Cash, którego miejsce na murawie w 9. minucie zajął Robert Gumny.
Oszołomieni takim obrotem spraw biało-czerwoni starali się uspokoić grę, lecz doskonale zorganizowani gospodarze nie pozwalali im na zbyt wiele. Drużyna Jaroslava Silhavego atakowała wysokim pressingiem, a po odbiorze piłki błyskawicznie do akcji wkraczali skrzydłowi, sprawiający polskiej defensywie mnóstwo problemów. Dopiero w 20. minucie biało-czerwoni stworzyli pierwsze zagrożenie pod bramką Jiriego Pavlenki. Robert Lewandowski miękko wciął piłkę za plecy obrońców, tam Sebastian Szymański zagrał do Przemysława Frankowskiego, a pomocnik RC Lens oddał strzał. Niestety, z jego uderzeniem poradził sobie czeski golkiper. Z biegiem czasu gra nieco się wyrównała, Czesi nie byli już stroną absolutnie przeważającą, lecz biało-czerwonym wciąż brakowało jednej akcji, która pozytywnie by ich „nakręciła”. Na pięć minut przed końcem pierwszej połowy na uderzenie zza pola karnego zdecydował się Karol Linetty, ale skutecznie interweniował Pavlenka. Na domiar złego, w doliczonym czasie Czesi byli bardzo blisko zdobycia trzeciej bramki, jednak świetnie spisał się Wojciech Szczęsny, broniąc zarówno pierwszy strzał, jak i dobitkę Ladislava Krejciego. Po 45 minutach Polacy przegrywali więc 0:2 i w przerwie niezbędny był wstrząs.
Na drugą połowę w zespole biało-czerwonych nie wybiegli już Krystian Bielik i Michał Karbownik. Ich miejsce zajęli Michał Skóraś oraz Karol Świderski, co było jasnym sygnałem do ofensywy. Polacy ruszyli do pressingu ze zdecydowanie większym animuszem i coraz częściej przejmowali piłkę na połowie rywala. Ciężka praca wykonana przez Czechów w pierwszej odsłonie również znajdowała swoje odzwierciedlenie w ich poczynaniach. W 55. minucie po rzucie rożnym i zgraniu Karola Świderskiego strzał oddał Robert Lewandowski, ale piłka znalazła się ostatecznie w rękach Jiriego Pavlenki.
Polacy prezentowali się zdecydowanie lepiej, niż w pierwszej połowie piątkowej potyczki, ale cofnięci większą liczbą zawodników gospodarze skutecznie rozbijali kolejne próby polskiej ofensywy. Oczekiwali na szanse kontrataków i po jednym z nich mogli zaskoczyć biało-czerwonych. Z uderzeniem Tomasa Cvancary poradził sobie jednak Wojciech Szczęsny. Niestety, kolejną akcję Czesi wykończyli już wzorowo. Po dograniu Alexa Krala z lewej strony boiska piłki nie sięgnął Jakub Kiwior, a formalności dopełnił Jan Kuchta.
Trzecie trafienie Czechów praktycznie zamknęło mecz dla biało-czerwonych. Ponownie zwolnili tempo gry, nie atakując już z tak dużym zaangażowaniem, jak w premierowych minutach drugiej połowy. W ostatnich minutach Polacy zdołali jeszcze zmniejszyć rozmiary porażki, gdy po rzucie rożnym piłkę do siatki skierował Damian Szymański. Nie zmieniło to jednak dorobku punktowego – biało-czerwoni w selekcjonerskim debiucie Fernando Santosa musieli pogodzić się z przegraną. Kolejne starcie Polacy rozegrają w poniedziałek o 20:45 na PGE Narodowym. Ich przeciwnikiem będzie kadra Albanii.
24 marca 2023, Praga
Czechy – Polska 3:1 (2:0)
Bramki: Ladislav Krejci 1, Tomas Cvancara 3, Jan Kuchta 64 – Damian Szymański 87.
Czechy: 23. Jiri Pavlenka – 3. Tomas Holes, 4. Jakub Brabec, 8. Ladislav Krejci – 5. Vladimir Coufal (71, 13. David Doudera), 21. Alex Kral, 22. Tomas Soucek, 15. David Jurasek (89, 6. Jaroslav Zeleny) – 19. Tomas Cvancara (65, 10. Mojmir Chytil), 9. Adam Hlożek (89, 17. Vaclav Cerny), 11. Jan Kuchta (71, 7. Antonin Barak).
Polska: 1. Wojciech Szczęsny – 2. Matty Cash (9, 17. Robert Gumny), 5. Jan Bednarek, 14. Jakub Kiwior, 16. Michał Karbownik (46, 18. Michał Skóraś) – 19. Przemysław Frankowski, 6. Krystian Bielik (46, 11. Karol Świderski), 20. Piotr Zieliński, 8. Karol Linetty (77, 4. Damian Szymański), 10. Sebastian Szymański (65, 21. Nicola Zalewski) – 9. Robert Lewandowski.
Żółte kartki: Soucek, Brabec.
Sędziował: Tasos Sidiropoulos (Grecja).