AktualnościFederacja
Festiwal goli i emocji w Warszawie! Legia zdobyła Puchar Polski

Legia Warszawa po raz 21. w historii zdobyła Puchar Polski! Po meczu pełnym dramaturgii, goli oraz ataków obu drużyn, stołeczny zespół pokonał 4:3 Pogoń Szczecin, dla której była to druga z rzędu porażka w finale Pucharu Polski.
Finał Pucharu Polski od lat urasta do rangi najważniejszego meczu sezonu w naszym kraju. W tym roku był tym bardziej wyjątkowy, że dla obu finalistów stanowił być może jedyną szansę na awans do europejskich pucharów. Poprzez PKO BP Ekstraklasę będzie to trudne, choć wobec słabszej formy Jagiellonii Białystok - możliwe. Poza prestiżem samym w sobie finał Pucharu Polski to także szansa na duże pieniądze. Premia dla zwycięzcy wynosi 5 milionów złotych, a dla pokonanego - 1 milion.
– Dla polskiego piłkarza finał Pucharu Polski wyjątkowe przeżycie, bo jest jedną z nielicznych okazji, by zagrać na największym stadionie w kraju – podkreślił przed spotkaniem Michał Żyro, a więc były piłkarz i Legii Warszawa, i Pogoni Szczecin. – Można to osiągnąć tylko poprzez grę w reprezentacji lub właśnie w finale Pucharu Polski, a więc wybiegnięcie na murawę PGE Narodowego jest wyjątkowym wyróżnieniem. Nie ma innych możliwości, żeby stanąć na płycie tego stadionu. No, chyba że kupisz bilet na koncert Dawida Podsiadły, ale to inna sprawa. Dla piłkarza to czynnik, który motywuje do poświęceń – dodał piłkarz, który w ubiegłym sezonie wzniósł trofeum na PGE Narodowym. Żyro grał wówczas w Wiśle Kraków, która po dogrywce pokonała w finale Pogoń Szczecin.
I właśnie kwestia odporności mentalnej drużyny ze Szczecina była jednym z najczęściej poruszanych tematów przed spotkaniem. – Nikt wtedy w Szczecinie nie wyobrażał sobie, że nie wygramy z Wisłą. Takim byliśmy faworytem, że przegraliśmy to spotkanie w głowach. Ja też myślałem wtedy o tym, kiedy strzelę gola i czy zostanę bohaterem – przyznał Kamil Grosicki, kapitan Pogoni. – Znam swoją wartość, jestem lepiej przygotowany mentalnie i podchodzę do meczu spokojniej, choć jestem nakręcony na to, by wznieść to trofeum. Z Legią będzie inne spotkanie niż z Wisłą, bo znamy się dobrze. Mamy też o rok więcej doświadczenia. Nie będzie ważna ładna gra, tylko zwycięstwo – zaznaczył skrzydłowy Pogoni.
Grosicki szybko potwierdził swoje słowa już w trakcie spotkania, bo wystarczyło 13 sekund, by oddał pierwszy strzał. Jego kopnięcie zza pola karnego trafiło jednak w… Efthymisa Koulourisa.
Później na wiele minut oba zespoły grały ostrożnie, jakby chciały sprawdzić, na co stać tego dnia ich rywali. Niskie tempo chyba uśpiło czujność obrońców Pogoni, bo jeszcze przed upływem kwadransa przegrywali. W 13. minucie Ryoya Morishita kapitalnie ograł Leonardo Koutrisa i jeszcze lepiej wyłożył piłkę Luquinhasowi.
Następne minuty na boisku PGE Narodowego były całkowicie szalone. Po centrze Luquinhasa z rzutu wolnego nie najlepiej interweniował Valentin Cojocaru, którego ubiegł Radovan Pankov. Zmierzającą do bramki piłkę zdołał jeszcze wybić Efthymis Koulouris, jednak w ogromnym zamieszaniu przed bramką Pogoni najlepiej odnalazł się Steve Kapuadi i z bliska wkopał piłkę do siatki. Radość Legii zmąciła jednak czujność sędziów VAR, po których interwencji do monitora podbiegł Szymon Marciniak. Arbiter główny zauważył, że Pankov zagrał piłkę ręką, więc nie mógł uznać gola, ale jednocześnie Serb był faulowany przez Cojocaru. Sędzia przyznał więc Legii rzut karny. Do piłki ustawionej na 11. metrze podszedł Marc Gual, ale rumuński bramkarz Pogoni wygrał pojedynek z Hiszpanem i obronił „jedenastkę”.
Obroniony przez Cojocaru rzut karny świetnie zadziałał na „Portowców”, którzy śmielej zaczęli atakować. Niemal przyniosło to bramkę Pogoni, jednak po pięknym strzale Rafała Kurzawy zza pola karnego piłka trafiła tylko w poprzeczkę. Kilka minut później Kacper Toibasz obronił strzał Koulourisa.
W 41. minucie bramkarz Legii był już zupełnie bezradny. W okolicach pola karnego Kapuadi sfaulował Adriana Przyborka, po czym Kamil Grosicki idealnie dośrodkował z rzutu wolnego na głowę Danijela Loncara, a stoper Pogoni Szczecin doprowadził do remisu.
Legia przed przerwą próbowała jeszcze odpowiedzieć choćby strzałem Rubena Vinagre oraz akcjami Guala i Luqhuinhasa, jedna niesamowicie emocjonująca pierwsza połowa zakończyła się rezultatem 1:1.
I jeśli pierwsza połowa była szalona, to druga rozpoczęła się jeszcze efektowniej. 17 sekund wystarczyło Morishicie, aby dać Legii ponowne prowadzenie. Japończyk wykorzystał niefrasobliwość obrońców Pogoni, którzy nieskutecznie wybijali piłkę sprzed własnej bramki. Skrzydłowy Legii przechwycił futbolówkę jeszcze w polu karnym rywali i mocnym strzałem pod poprzeczkę zdobył bramkę na 2:1.
Szczecinianie zdawali się oszołomieni stratą gola, a po chwili ich sytuacja mogła być jeszcze trudniejsza. „Portowców” uratował jednak Cojocaru, który wślizgiem poza polem karnym powstrzymał Guala. Rumuński golkiper powstrzymał także kolejną akcję Legii i zatrzymał piłkę po zagraniu Pawła Wszołka.
Nudzić nie mógł się także Kacper Tobiasz, który znakomicie odbił piłkę po strzale Joao Gamboy. Pogoń jednak naciskała i po chwili przed bramkę Legii przedarł się Adrian Przyborek, jednak chybił. Spudłował także Koulouris, jednak sędzia Marciniak i tak odgwizdał spalonego. Zgodna z zasadami była kolejna akcja Pogoni, ale Tobiasz nie miał problemu z obroną lekkiego strzału Grosickiego. Mocniej kopnął po kilku chwilach Koutris, jednak niecelnie.
W 63. minucie kapitalną akcją opowiedziała Legia. Morishita wyłożył wówczas piłkę wprowadzonemu chwilę wcześniej Ilji Szkurinowi, jednak Białorusin strzelił zbyt słabo, by pokonać Cojocaru.
Szkurin potrzebował jednak zaledwie kilkudziesięciu sekund, aby się zrehabilitować. Ponownie dostał podanie od japońskiego skrzydłowego Legii, ale tym razem wyszedł sam na sam z bramkarzem rywali. Szkurin zwiódł Cojocaru, minął go i zdobył bramkę na 3:1.
Zgodnie z przedmeczowymi zapowiedziami, nawet prowadzenie Legii nie załamało szczecinian, którzy w 67. minucie zdobyli drugą bramkę. Koutris dośrodkował wówczas z lewej strony, a Koulouris uprzedził rozpaczliwie interweniującego Rubena Vinagre i wślizgiem trafił do bramki.
Pięć goli najwyraźniej nie zadowalało finalistów Pucharu Polski, więc obie drużyny kontynuowały ataki. Pod bramką Legii Tobiasz powstrzymał Grosickiego i Marcela Wędrychowskiego, a po drugiej stronie Cojocaru został wyręczony przez Adriana Przyborka, który zablokował strzał Kapuadiego, oraz Loncara, który ofiarnym wślizgiem powstrzymał Kacpra Chodynę.
Skuteczniejsza okazała się jednak Legia, która w 85. minucie podwyższyła prowadzenie. Ruben Vinagre strzelił wówczas z narożnika boiska, a piłka po rykszecie od jednego z zawodników Pogoni wpadła do bramki.
W doliczonym czasie gry Pogoń jeszcze zdołała zmniejszyć stratę do Legii za sprawą efektownego trafienia Kacpra Smolińskiego, ale na więcej „Portowcom” zabrakło już czasu i tym samym Legia po wyjątkowym spotkaniu zwyciężyła 4:3.
Legia Warszaw zdobyła więc Puchar Polski już po raz 21.
2 maja, finał Pucharu Polski 2024/2025
Pogoń Szczecin – Legia Warszawa 3:4 (1:1)
Bramki: Danijel Loncar 41', Efthymis Koulouris 67', Kacper Smoliński 90+5' – Luquinhas 13', Ryoya Morishita 46', Ilja Szkurin 64', Ruben Vinagre 85'
Pogoń Szczecin: 77. Valentin Cojocaru – 28. Linus Wahlqvist, 68. Danijel Loncar, 4. Leo Borges, 32. Leonardo Koutris (86', 61. Kacper Smoliński) – 21. Joao Gamboa (61', 15. Marcel Wędrychowski), 8. Fredrik Ulvestad (86', 46. Antoni Klukowski), 7. Rafał Kurzawa – 10. Adrian Przyborek (86', 51. Patryk Paryzek), 9. Efthymis Koulouris, 11. Kamil Grosicki.
Legia Warszawa: 1. Kacper Tobiasz – 13. Paweł Wszołek (55' 24. Jan Ziółkowski), 12. Radovan Pankov, 3. Steve Kapuadi, 19. Ruben Vinagre – 5. Claude Goncalves (61', 11. Kacper Chodyna), 6. Maximillian Oyedele, 22. Juergen Elitim (83', 8. Rafał Augustyniak) – 25. Ryoya Morishita, 28. Marc Gual (61', 17. Ilja Szkurin), 82. Luquinhas (83', 21. Wahan Biczachczjan).
Sędziowie: Szymon Marciniak, Adam Kupsik, Bartosz Heinig, Wojciech Myć oraz Piotr Lasyk i Marcin Borkowsk