AktualnościFederacja
#Superpuchar – Onyszko: W karierze piłkarza najważniejsze są zdobyte puchary
Arkadiusz Onyszko w przeszłości był zawodnikiem m.in. Legii Warszawa oraz Zawiszy Bydgoszcz. W najbliższą środę o godzinie 19:00 na stadionie Pepsi Arena w Warszawie obie drużyny staną do walki o Superpuchar Polski. W rozmowie z nami aktualny trener bramkarzy w ekstraklasowym Górniku Łęczna opowiada m.in. o swoim pobycie w obu klubach oraz o Superpucharze, który zdobył 20 lat temu.
Już w najbliższą środę wielkie starcie o Superpuchar Polski, jednak im bliżej meczu, tym częściej pojawiają się głosy, że to spotkanie jest nikomu niepotrzebne.
Nie rozumiem tego. Superpuchar to przecież bardzo fajny, prestiżowy mecz, w którym zmierzą się ze sobą mistrz i zdobywca Pucharu Polski. Spotkanie zostanie rozegrane tydzień przed ligą i to nie będzie już sparing, a gra o stawkę. Bardzo dobrze, że Superpuchar do nas wraca. Uważam, że takie mecze są jak najbardziej potrzebne.
Ty Superpuchar zdobyłeś dwukrotnie. Pamiętasz jeszcze sezon 1994/1995, kiedy wywalczyłeś to trofeum z Legią?
Tak, miałem wtedy 20 lat. Spotkanie z ŁKS-em Łódź w Płocku zacząłem na ławce rezerwowych. Wygraliśmy bardzo wysoko, bo aż 6:4. Pojawiłem się na boisku po przerwie i nawet obroniłem rzut karny. Pamiętam też inny mecz o Superpuchar, kiedy byłem już zawodnikiem duńskiego Viborga.
Byłeś podstawowym bramkarzem Viborga, w tamtym sezonie zagrałeś we wszystkich spotkaniach, a Twój klub zdobył Puchar Danii.
W ogóle po raz pierwszy w historii klubu zdobyliśmy puchar i po raz pierwszy graliśmy w europejskich pucharach. To był bardzo fajny okres. W karierze piłkarza liczy się to, co osiągnąłeś. Kiedy zawiesi się już buty na kołku, patrzy się na to, czy grało się w europejskich pucharach, czy wywalczyło mistrzostwo, czy zdobyło jakiś puchar. Takie rzeczy się liczą. Ludzie pamiętają sukcesy, a nie to, czy zagrałeś 300 czy 400 ligowych spotkań. U piłkarza najważniejsze na koncie są trofea, na które na koniec kariery można spojrzeć z sentymentem.
Zbigniew Boniek powiedział kiedyś, że nie pamięta, ile zarobił pieniędzy, ale pamięta, ile zdobył pucharów.
Dokładnie! Medal zawsze wieńczy ciężką pracę. Gdybym rozegrał 400 spotkań, a nie wywalczył żadnego pucharu, to nie czułbym się piłkarzem spełnionym, dlatego zgadzam się z prezesem Bońkiem. Pieniądze nie mają znaczenia, ważne jest, aby po zakończeniu kariery pochwalić się przed rodziną swoimi zdobyczami.
W przeszłości byłeś piłkarzem i Legii, i Zawiszy. W Warszawie spędziłeś tylko chwilę, natomiast w Bydgoszczy cztery lata. Będziesz na ten Superpuchar patrzył z jakimś większym sentymentem?
W Zawiszy debiutowałem w ekstraklasie. Pamiętam, że był to mecz ze Śląskiem, wrocławskiej bramki bronił jeszcze Adam Matysek. To było dla mnie ogromne wydarzenie. Z Zawiszą podpisałem też swój pierwszy profesjonalny kontrakt. Przez ostatnie lata mieszkam jednak w Warszawie, często chodzę na Legię, do której mam sentyment. Nie grałem przy Łazienkowskiej długo, ale zawsze to coś, bo to wielki klub. Tegoroczny Superpuchar rzeczywiście będę oglądał z dużym sentymentem. Czeka nas niezwykle ciekawe spotkanie.
W Zawiszy zagrałeś kilka spotkań w ekstraklasie, ale tej szansy zabrakło Ci w Legii. W Warszawie Twoją zmorą była bardzo silna konkurencja w postaci Zbigniewa Robakiewicza i Macieja Szczęsnego.
W tamtych czasach nawet nie było możliwości, żebym wygryzł tych bramkarzy. To było dwóch zawodników, którzy grali w reprezentacji. Jeśli jeden łapał kontuzję, to drugi wchodził i bronił całą rundę. Tak ta rywalizacja wyglądała. Połowa Legii to byli wówczas reprezentanci Polski, to była klasowa drużyna. Niemniej bardzo dużo nauczyłem się od Maćka Szczęsnego i Zbyszka Robakiewicza. Sporo wyniosłem także od Lucjana Brychczego, który także prowadził zajęcia. To świetny fachowiec!
Który zespół ma lepszego bramkarza? Legia czy Zawisza?
Dušan Kuciak w poprzednim sezonie był znakomity. To bardzo doświadczony zawodnik i jeden z najlepszych piłkarzy Legii. Z kolei do Zawiszy przyszedł Grzesiek Sandomierski, który przez ostatnia lata „tułał” się za granicą, nigdzie nie wywalczył miejsca w składzie. Myślę, że jemu bardzo dobrze zrobi powrót do Polski. Ponownie będzie mógł zaprezentować swoje umiejętności, bo Wojciech Kaczmarek odniósł ostatnio poważną kontuzję, więc podejrzewam, że Sandomierski będzie bronił we wszystkich spotkaniach.
Nie odkryjemy Ameryki, jeżeli powiemy, że to Legia jest faworytem meczu o Superpuchar i gdyby przegrała, w dodatku na swoim stadionie, to byłaby to wielka sensacja.
Legia na dzień dzisiejszy jest w Polsce nieosiągalna dla innych drużyn – zarówno jeżeli chodzi o skład, jak i o budżet. Mam nadzieję, że w tym sezonie awansuje do Ligi Mistrzów i godnie będzie nas reprezentowała w tych elitarnych rozgrywkach. W futbolu wszystko jest jednak możliwe. Zawisza to drużyna z charakterem.
Na mistrzostwach świata w Brazylii furorę robią bramkarze. Gdyby do Ciebie, trenera golkiperów Górnika Łęczna, przyszedł prezes i powiedział, że ma w skarbonce trochę pieniędzy i możesz wskazać bramkarza, który na mundialu zrobił na Tobie największe wrażenie, jakie nazwisko byś podał?
Odpowiem dyplomatycznie – jestem zadowolony z golkiperów, których mamy do dyspozycji (śmiech). Ale gdybym musiał rzeczywiście na kogoś wskazać – wytypowałbym Gianluigiego Buffona. To świetny bramkarz i mój idol od zawsze. Pomógłby Górnikowi namieszać w T-Mobile Ekstraklasie. Ale i bez niego tanio skóry nie sprzedamy.
Rozmawiał Paweł Drażba